środa, 23 listopada 2011

Raport z meczu Legia Warszawa - Zagłębie Lubin + Piłkarze Zagłębia i Legii o meczu

Legia Warszawa pewnie pokonała Zagłębie Lubin 3:0 w zaległym meczu pierwszej kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Bramki dla podopiecznych Macieja Skorży zdobyli Maciej Rybus, Miroslav Radović i Danijel Ljuboja. Legioniści do liderującego Śląska Wrocław tracą zaledwie dwa punkty.

Zawodnicy Zagłębia pojawili się w Warszawie po raz drugi w tym sezonie, a to dlatego, że spotkanie, które w pierwotnym terminie miało zostać rozegrane w lipcu, zostało odwołane z powodu obfitych opadów deszczu.

Przed spotkaniem wielu kibiców już podświadomie dopisywało Legii komplet punktów, ale na przedmeczowym briefingu z dziennikarzami trener Maciej Skorża mocno przed tym przestrzegał, przypominając, że trzy "oczka" legioniści mogą wywalczyć jedynie na boisku.
Jak się okazało, obawy szkoleniowca mogły być uzasadnione, bowiem po pierwszym gwizdku arbitra Daniela Stefańskiego to goście ruszyli do ataku. Pięć minut po rozpoczęciu spotkania na potężny strzał zza pola karnego zdecydował się Costa Nhamoinesu, ale piłkę zmierzającą w światło bramki z najwyższym trudem wypiąstkował Dusan Kuciak.

Na szczęście przewaga "Miedziowych" skończyła się wraz z tą akcją. Do głosu doszli legioniści i o mały włos nie objęli prowadzenia. Doskonałe prostopadłą piłkę do Danijela Ljuboji posłał Ariel Borysiuk. Serb naciskany przez defensorów Zagłębia zagrał piętą do Miroslava Radovicia, który przepuścił futbolówkę. Dopadł do niej Maciej Rybus i starał się przelobować Aleksandra Ptaka, lecz uderzył nad poprzeczką.
Po upływie dziewiętnastu minut dziennikarze zasiadający na loży prasowej chwycili się za głowy - legioniści dali bowiem pokaz gry z najwyższej europejskiej piłki. Rafał Wolski przejął piłkę w środku pola i oddał ją Maciejowi Rybusowi. Reprezentant Polski zagrał prostopadle do Danijela Ljuboji i ruszył w pole karne rywali. Serb, który już zdążył przyzwyczaić nas do boiskowej inteligencji, kątem oka dostrzegł w "szesnastce" "Rybę" i bez przyjęcia odegrał mu piętą. Maciek, który znajdował się oko w oko z bramkarzem, huknał z całej siły i przy okazji "założył kanał" Aleksandrowi Ptakowi, wbijając piłkę do siatki. Jeszcze kilka minut po tej bramce fani zasiadający na Pepsi Arenie nie mogli wyjść z podziwu dla rozegrania akcji, która dała prowadzenie podopiecznym Macieja Skorży.

Mijały kolejne minuty, a legioniści mogli podwyższyć swoje prowadzenie. Niestety przy mocnym strzale Rafała Wolskiego świetnie interweniował Aleksander Ptak, natomiast Maciej Rybus nie zdołał wykorzystać "prezentu" od Bartosza Rymaniaka, dzięki któremu znalazł się sam na sam z bramkarzem gości. Zagłebie również mogło strzelić gola, lecz po dośrodkowaniu Costy Nhamoinesu Adrian Rakowski uderzył głową prosto w ręce Dusana Kuciaka.
Pierwsza część meczu stała na wysokim poziomie. Drużyny konstruowały interesujące akcje i często stwarzały zagrożenie pod bramką rywali. Wynik nie uległ jednak zmianie i na przerwę Legia schodziła z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa spotkania rozpoczęła się już nieco bardziej spokojnie, a legioniści zaczęli się rozkręcać wraz z kolejnymi minutami. Najpierw Ljuboja i Rybus starali się skopiować swój wyczyn z pierwszej części meczu, ale ich starania zniweczył Miroslav Radović, który nie trafił do pustej bramki.

Ulubieniec stołecznych fanów zrehabilitował się kilka chwil później. Legioniści odebrali piłkę na własnej połowie i przeprowadzili błyskawiczny kontratak - Ivica Vrdoljak zagrał na prawe skrzydło do wybiegającego Macieja Rybusa. "Rybka" podał prostopadle do Miroslava Radovicia. Serb wpadł w pole karne i posłał piłkę obok bezradnego Aleksandra Ptaka. "Wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało ciało, dwa zero - mało!" śpiewali uradowani kibice, których tego dnia pojawili się przy Łazienkowskiej w liczbie 14 654.

Podopieczni Macieja Skorży potrzebowali zaledwie piętnastu minut, aby ponownie udokumentować swoją przewagę. Zepchnięte do defensywy Zagłębie nie było w stanie przeciwstawić się legionistom, którzy dominowali w każdym aspekcie gry. Rafał Wolski odebrał piłkę na połowie przeciwników i zagrał na prawą stronę do wbiegającego w pole karne Macieja Rybusa. Reprezentant Polski płasko podał wzdłuż linii końcowej boiska, a futbolówkę do pustej bramki wbił Danijel Ljuboja.

Dziewięć minut przed końcem meczu po raz kolejny nie pozostawiła wątpliwości, kto jest lepszym zespołem. Danijel Ljuboja przechwycił bezpańską piłkę przy bocznej linii pola karnego i mimo asysty trzech rywali, odegrał do Jakuba Koseckiego. Młody pomocnik mógł zaliczyć prawdziwe wejście smoka, ale w doskonałej sytuacji przeniósł piłkę nad bramką. Po chwili zza "szesnastki" uderzał Michał Kucharczyk, lecz jego strzał obronił Aleksander Ptak.

Legia Warszawa nie dała żadnych szans Zagłębiu Lubin, drugi mecz z rzędu wygrywając w rezultacie 3:0. Do siatki "Miedziowych" trafili Maciej Rybus, Miroslav Radović i Danijel Ljuboja. Legioniści zrównali się liczbą rozegranych spotkań z resztą drużyn Ekstraklasy i do liderującego Śląska Wrocław tracą już zaledwie dwa punkty.


Legia Warszawa - Zagłebie Lubin 3:0 (1:0)

Bramki: Maciej Rybus 19', Miroslav Radović 60', Danijel Ljuboja 75'

Legia Warszawa: 12. Dusan Kuciak - 2. Artur Jędrzejczyk, 6. Michał Żewłakow, 15. Inaki Astiz, 14. Jakub Wawrzyniak - 31. Maciej Rybus, 21. Ivica Vrdoljak (76' 5. Janusz Gol), 16. Ariel Borysiuk, 32. Miroslav Radović (68' 18. Michał Kucharczyk), 27. Rafał Wolski (79' 20. Jakub Kosecki) - 28. Danijel Ljuboja

ławka rezerwowych: 84. Wojciech Skaba, 4. Dickson Choto, 5. Janusz Gol, 18. Michał Kucharczyk, 20. Jakub Kosecki, 25. Jakub Rzeźniczak, 35. Daniel Łukasik

Zagłębie Lubin: 30. Aleksander Ptak - 6. Błażej Telichowski, 3. Csaba Horvath, 13. Sergio Reina (78' 19. Maciej Małkowski), 2. Costa Nhamoinesu - 17. Adrian Rakowski (61' 88. Kamil Wilczek), 21. Bartosz Rymaniak, 25. Łukasz Hanzel, 18. Janusz Gancarczyk - 9. Darvydas Sernas (65' 99. Mouhamadou Traore)

ławka rezerwowych: 50. Bojan Isailović, 14. Damian Dąbrowski, 16. Marcin Kowalczyk, 19. Maciej Małkowski, 86. Damynikas Galkevicius, 88. Kamil Wilczek, 99. Mouhamadou Traore

żółta kartka: Arkadiusz Woźniak (Zagłębie Lubin)

sędzia: Daniel Stefański

widzów: 14 654

Janusz Gol: Cieszymy się z kolejnego zwycięstwa. Po dzisiejszej wygranej tracimy do liderującego Śląska już tylko dwa punkty. Wierzę, że rok zakończymy na pierwszym miejscu w tabeli. Zagłębie przyjechało do nas mocno zmotywowane. „Miedziowi” w pierwszej połowie włożyli wiele sił w grę defensywną. Pierwszą bramkę zdobyliśmy w 19. minucie, ale to nie uspokoiło naszych poczynań. Lubinianie mieli kilka okazji, ale ich nie wykorzystali. W drugiej części spotkania nasza przewaga nie podlegała dyskusji.

Rafał Wolski: Staraliśmy się spokojnie grać w obronie i nie rzucać się na rywala od pierwszej minuty. Wiedzieliśmy, że Zagłębie jest pokrzepione wygraną z Polonią, lecz na szczęście okazaliśmy się lepsi. Wierzę, że do końca roku wyprzedzimy Śląsk. Nie możemy zapominać o najbliższych potyczkach. W sobotę czeka nas trudne zadanie w Kielcach.

Michał Żewłakow: Traktowaliśmy to spotkanie jako kolejny etap w drodze po mistrzostwo Polski. Cieszy, że potrafimy grać dojrzale i odnosimy zwycięstwa wtedy, kiedy tego potrzebujemy. Obserwowaliśmy mecz Zagłębia z Polonią i wiedzieliśmy, że ten zespół potrafi zaatakować wysokim pressingiem. Na szczęście wytrzymaliśmy ciśnienie i w odpowiednich momentach wypunktowaliśmy rywala.
Maciej Rybus: Cieszy, że kolejny raz zagraliśmy „na zero z tyłu". Duża w tym zasługa Dusana Kuciaka. Mam nadzieję, że w Kielcach nie stracimy bramki i pokonamy golkipera drużyny przeciwnej. Dopiero po spotkaniu dowiedziałem się, że trybunach przebywa Franciszek Smuda. Liczę, że pozostanę w jego kadrze do EURO 2012.
Artur Jędrzejczyk: Wygraliśmy kolejny mecz. Wynik sprawia nam dużą radość, tym bardziej, że nie straciliśmy bramki. Teraz czekamy na spotkanie w Kielcach. Zagłębie od początku nas zaatakowało i stosowało wysoki pressing. W drugiej połowie „Miedziowi” opadli z sił, a my mieliśmy więcej swobody w ofensywie.
Danijel Ljuboja: Jako napastnik cieszę się z kolejnego gola, jednak większą satysfakcję sprawia mi wygrana drużyny i kolejne trzy punkty. Nie uważam, żebyśmy w pierwszej połowie zagrali źle. Prowadziliśmy przecież 1:0. Wszyscy ligowi rywale Legii bronią się w Warszawie, dlatego gol przed przerwą miał duże znaczenie. Ciężko się gra z takimi zespołami, dlatego kolejne wygrane są bardzo wymowne. Moim zdaniem Lechia i Zagłębie zaprezentowały podobny futbol.

Ivica Vrdoljak: Najważniejsze są trzy punkty, a rozmiary zwycięstwa mają drugorzędne znaczenie. Nie zgadzam się z opinią, że zagraliśmy słabo w pierwszej połowie, chociaż rzeczywiście druga część spotkania była lepsza. Czekamy na rozstrzygnięcie meczu Śląsk – Wisła, w którym najlepszy byłby dla nas remis. Pamiętam, że po wygranej lidera w Białymstoku różnica między nami i ekipą Oresta Lenczyka wynosiła osiem punktów. Na szczęście potrafiliśmy zmniejszyć ten dystans. Zrobiliśmy to, co do nas należy. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku będziemy liderem.
Kamil Wilczek: Przegraliśmy, ponieważ w drugiej połowie nie potrafiliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce. Gospodarze to wykorzystali i zdobyli dwie bramki. Przed przerwą stworzyliśmy kilka niezłych okazji, ale zabrakło nam wykończenia.
Bartosz Rymaniak: Dzisiaj popełniliśmy zbyt wiele błędów w obronie. Legia to wykorzystała, ponieważ dysponuje olbrzymim potencjałem w ofensywie. Nie możemy sobie pozwolić na otwartą grę z takim rywalem. W pierwszej połowie wyprowadziliśmy kilka kontrataków, ale zabrakło wykończenia. W drugiej części spotkania po utracie drugiej bramki nasz koncepcja gry runęła, a my możemy być zadowoleni, że nie przegraliśmy wyżej.

Brak komentarzy: