czwartek, 10 listopada 2011

Trudny miesiąc z wielkimi wygranymi

Po ostatniej przerwie na mecze reprezentacji wielu dziennikarzy i ekspertów podkreślało, że Legię w najbliższych tygodniach czeka kilka egzaminów piłkarskiej dojrzałości. Wydaje się, że drużyna Macieja Skorży potwierdziła, iż jest to "jej runda".
Legioniści po powrocie ze zgrupowań drużyn narodowych mieli kilka dni do przygotowania się na potyczkę z Ruchem Chorzów. Zwycięski sparing z Tęczą Płońsk nie pocieszał kibiców, ponieważ IV-ligowy rywal sprawił nadspodziewanie wiele problemów warszawskiej drużynie. Pomimo drobnych wątpliwości, podopieczni Macieja Skorży ruszyli na Śląsk, aby „odczarować” stadion Ruchu Chorzów. „Niebiescy” w ubiegłym sezonie bardzo mocno dali się we znaki stołecznym piłkarzom, dlatego wielu kibiców liczyło na rewanż. Mecz przy Cichej rozstrzygnął się w czasie doliczonym do pierwszej połowy, kiedy Danijel Ljuboja perfekcyjnie wykorzystał dośrodkowania Michała Żyro. Kibice byli również usatysfakcjonowani postawą naszej defensywy, która na dobre wyłączyła z gry duet Piech – Jankowski.
Pokrzepieni pewną wygraną z trudnym rywalem w lidze legioniści udali się do Bukaresztu. Dwumecz z Rapidem miał zadecydować o „być albo nie być” Legii w fazie grupowej Ligi Europy. Przed spotkaniami z Rumunami wielu kibiców z optymizmem przyjęłoby cztery punkty. Wszyscy mieli w pamięci styl, w jakim podopieczni Razvana Lucescu rozprawili się ze Śląskiem Wrocław w fazie play-off LE. Mecz na National Arenie był popisem gry warszawskiego zespołu. Legia jeszcze przed przerwą powinna objąć prowadzenie, lecz niestety doskonałej szansy nie wykorzystał Miroslav Radović. W drugiej połowie piłkarze z Łazienkowskiej nadal dominowali, a jedyną bramkę zdobył „Rado”. Gospodarze próbowali jeszcze pokonać Dusana Kuciaka, ale ten zachował czyste konto, więc podopieczni Macieja Skorży wracali do Polski z kompletem punktów.
Po bukareszteńskiej wygranej na Łazienkowską 3 przyjechał Widzew Łódź. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego zapowiadali walkę o komplet „oczek”, ale przez 90 minut stworzyli tylko jedną dogodną okazję do objęcia prowadzenia. Przed przerwą widzewiacy nieźle prezentowali się w obronie, ale w drugiej połowie ich bramkarz skapitulował po bramce Michała Żyro. Później łodzian dobił Rafał Wolski. Wygrana Legii mogła być jeszcze bardziej okazała, ale doskonałych okazji nie wykorzystali Miroslav Radović i Danijel Ljuboja.
Trzy dni później na Pepsi Arenie ponownie stawił się Widzew. Tym razem stawką meczu był awans do 1/4 finału rozgrywek o Puchar Polski. Tym razem wygrana stołecznej drużyny była jeszcze bardziej okazała. Pierwszego gola po fenomenalnym uderzeniu z rzutu wolnego strzelił Jakub Wawrzyniak. Później Bartosza Kanieckiego pokonali jeszcze Rafał Wolski i Manu.
Po wysokim zwycięstwie w dwumeczu z Widzewem Legię czekał poważny sprawdzian w lidze. Drużyna Macieja Skorży wyjechała do Poznania, gdzie czekał na nią Lech. Przed meczem część ekspertów nieśmiało wskazywała, że faworytem potyczki będą goście z Warszawy. Tymczasem na stadionie przy Bułgarskiej to „Kolejorz” prowadził grę i tworzył większe zagrożenie. Spotkanie było popisem Dusana Kuciaka, który w niewiarygodny sposób bronił uderzenia Semira Stilicia, Siergieja Kriwca oraz Luisa Henriqueza. W czasie doliczonym do drugiej połowy po akcji Michała Żyro piłkę trzy metry przed bramką otrzymał Ivica Vrdoljak. Niestety „Ivo” fatalnie przestrzelił nad bramką i Legia wróciła do Warszawy z „tylko” jednym punktem.
Cztery dni później legionistów czekał kolejny „mecz sezonu”. Domowe starcie z Rapidem miało zadecydować o dalszych losach warszawskiej ekipy w Lidze Europy. Zwycięstwo nad Rumunami bardzo przybliżało drużynę Macieja Skorży do 1/16 finału. Mecz na Pepsi Arenie rozpoczął się od huraganowych ataków gości, którzy za wszelką cenę chcieli odrobić straty z Bukaresztu. „Kolejarze” zamiast strzelić gola stracili piłkarza, ponieważ czerwoną kartką został ukarany Dan Alexa. Ta sytuacja diametralnie odmieniła obraz gry. Od tej pory to legioniści dyktowali warunki i chwilę po wznowieniu gry w drugiej części meczu strzelili gola, a jego autorem był Radović. Goście zdołali jeszcze wyrównać, ale ostatnie minuty były koncertem gry Legii, która dołożyła jeszcze dwie bramki. Chwilę po końcowym gwizdku do Warszawy dotarły radosne wieści z Eindhoven. PSV zremisowało z Hapoelem, więc podopieczni Macieja Skorży byli już pewni awansu do kolejnej rundy.
Przed listopadowymi zgrupowaniami legioniści rozegrali jeszcze jeden mecz. Ekipa z Łazienkowskiej wybrała się na mecz do Białegostoku. W poprzednich latach Jagiellonia stała się prawdziwą zmorą warszawskiej drużyny, ponieważ często ogrywała Legię przed własną publicznością. Tym razem spotkanie przy Słonecznej nie porwało publiczności. W pierwszej połowie kibice zobaczyli tylko jeden celny strzał. W drugiej połowie było niewiele lepiej i oba zespoły kończyły to spotkanie z dorobkiem jednego punktu. Po końcowym gwizdku wrażenie bardziej niepocieszonych sprawiali legioniści, dla których remis z „Jagą” był stratą dwóch „oczek”.
Październikowo-listopadowe mecze Legii
Ruch Chorzów – Legia 0:1
gol: Ljuboja
Rapid Bukareszt – Legia 0:1
gol: Radović
Legia – Widzew Łódź 2:0
gole: Wolski, Żyro
Legia – Widzew Łódź 3:0
gole: Wawrzyniak, Manu, Wolski
Lech Poznań – Legia 0:0
Legia – Rapid Bukareszt 3:1
gole: Radović x2, Kucharczyk – Teixeira
Jagiellonia Białystok – Legia 0:0
W sumie:
5 wygranych
2 remisy
Bramki: 10:1
Strzelcy:
3 - Radović
2 - Wolski
1 - Manu, Żyro, Kucharczyk, Ljuboja, Wawrzyniak

Brak komentarzy: