poniedziałek, 26 grudnia 2011

Wywiad z Ivicą Vdroljakiem

- Ostatnie miesiące można uznać za udane, ale mamy jeszcze nad czym pracować – powiedział w rozmowie z legia.com kapitan Legii, Ivica Vrdoljak. Chorwat podsumował kończący się rok.
 
legia.com: Jak ocenisz kończący się rok?
Ivica Vrdoljak: To był dobry rok dla Legii. Przed rundą wiosenną zakładaliśmy walkę o mistrzostwo, ponieważ strata do pierwszej Jagiellonii była niewielka. Po zgrupowaniach na Cyprze i w Hiszpanii czuliśmy się mocni, ale mecze w marcu i kwietniu zweryfikowały nasze założenia. Ostatecznie zakończyliśmy ligowe zmagania na trzecim miejscu ze sporą stratą do Wisły Kraków. Cieszę się, że zdobyliśmy Puchar Polski i awansowaliśmy do Ligi Europy. Dla wielu kibiców miniony sezon nie był udany, ponieważ nie zdystansowaliśmy wszystkich rywali w Ekstraklasie. Musimy jednak pamiętać, że drużyna była po rewolucji kadrowej. Potrzebowaliśmy czasu, aby się zgrać i zrozumieć. Zmiany przyniosły spodziewany efekt, co pokazała runda jesienna.
legia.com: Po marcowych derbach Warszawy nikt nie przewidywał, że kolejne spotkania będą dla Legii drogą przez mękę. Z czego wzięła się seria wiosennych porażek?
Ivica Vrdoljak: Początek rundy wiosennej był zły. Mi zabrakło szczęścia już w meczu z Cracovią, w którym doznałem wstrząśnienia mózgu i prosto ze stadionu odwieziono mnie do szpitala. Dopiero w Izbie Przyjęć poznałem końcowy wynik. Po znakomitym spotkaniu z Polonią dopadł nas kryzys. O marcu wolałbym jak najszybciej zapomnieć. Porażki ze Śląskiem, GKS-em Bełchatów, Ruchem Chorzów i Lechią Gdańsk spowodowały, że wypadliśmy z wyścigu o mistrzostwo Polski. Obudziliśmy się w końcówce sezonu, ale na dogonienie Wisły było za późno. Po zdobyciu krajowego pucharu zeszła z nas presja i dopiero wtedy pokazaliśmy, na co nas stać.
legia.com: Co czułeś, kiedy w Bydgoszczy wznosiłeś Puchar Polski?
Ivica Vrdoljak: Poczułem olbrzymią ulgę, ponieważ zdobyłem pierwsze trofeum z Legią. Przychodząc tutaj, podkreślałem, że z warszawską drużyną chcę sięgać po triumfy, dlatego Puchar Polski traktuję jako olbrzymi sukces.
legia.com: Samo spotkanie bardzo przypominało waszą grę w rundzie wiosennej. Do bramki Manu nie mieliście wielu argumentów w starciu z Lechem, ale po golu Portugalczyka wszystko się odmieniło.
Ivica Vrdoljak: To prawda, ponieważ w pierwszej połowie zagraliśmy słabo. Każdy oczekiwał, że mecz Legii z Lechem będzie obfitował w akcje ofensywne, ale na boisku dominowała rywalizacja taktyczna. W takich spotkaniach najważniejszy jest rezultat. Mieliśmy 120 minut, aby udowodnić, kto jest lepszy. W przeciwieństwie do zmagań ligowych nie otrzymalibyśmy szansy na rehabilitację, a awans do Ligi Europy był uzależniony od jednego spotkania. Na szczęście w decydującym momencie Manu zdecydował się na strzał, piłka po rykoszecie wpadła do bramki, a my wygraliśmy spotkanie po rzutach karnych. Dzisiaj wiemy, że gdyby nie tamten mecz, to nie świętowalibyśmy zwycięstw w Gaziantepie, Moskwie i Bukareszcie.
legia.com: Przed rozpoczęciem rundy jesiennej rozegraliście pięć sparingów w Austrii i ich rezultaty nie napawały kibiców optymizmem. Wysokie porażki z Mainz i Duisburgiem chwały wam nie przynosiły.
Ivica Vrdoljak: Szczyt formy miał nadejść w meczach ligowych, a nie w okresie przygotowawczym. Podczas sparingów szlifowaliśmy konkretne rozwiązania taktyczne, natomiast ich wyniki miały drugorzędne znaczenie. Przed ubiegłym sezonem rozegraliśmy spotkania z mocnymi rywalami z Ligue 1 oraz z Arsenalem Londyn. Wyniki i styl gry napawały optymizmem, a jak się skończyło, każdy doskonale pamięta. W tym roku rezultaty sparingów były złe, co mogło wynikać ze zmęczenia. Podczas zgrupowania dużo pracowaliśmy nad wytrzymałością. Na szczęście runda jesienna pokazała,że był to właściwy krok.
legia.com: Jesień inaugurowaliście w Gaziantepie. Przed pierwszym meczem niewielu dawało Legii szanse na remis, tymczasem z Turcji wywieźliście wygraną. Jak bardzo tamto zwycięstwo wpłynęło na waszą postawę w dalszej części sezonu?
Ivica Vrdoljak: Wygrana dodała nam pewności siebie. Uwierzyliśmy, że możemy sprawić niejedną niespodziankę. Moim zdaniem Gaziantepspor bardzo dobrze grał w piłkę, lepiej niż Spartak, Hapoel i Rapid. Po wyeliminowaniu tak silnej drużyny ze spokojem czekaliśmy na rywala w kolejnej fazie.
legia.com: Czy dwumecz z Rosjanami jest tym, co zapamiętasz na zawsze?
Ivica Vrdoljak: Emocje towarzyszące naszej rywalizacji ze Spartakiem mogę porównać do tych, które targały mną, gdy jako zawodnik Dinama Zagrzeb grałem przeciwko Ajaksowi Amsterdam. Kilka lat temu Holendrzy wygrali u nas 1:0, ale my zwyciężyliśmy na ArenaA w takich samych rozmiarach. W dogrywce dołożyliśmy jeszcze dwa gole i awansowaliśmy do fazy grupowej po wiktorii 3:2.
legia.com: Mieliście momenty zwątpienia podczas rewanżu na stadionie Łużniki?
Ivica Vrdoljak: Kiedy Kombarow drugi raz pokonał Kuciaka, przemknęła mi myśl, co się stanie, jeżeli teraz odpadniemy. Na szczęście chwilę później Michał Kucharczyk dał sygnał do ataku i uwierzyliśmy, że możemy sprawić niespodziankę. Nie muszę opisywać, co poczuliśmy po trafieniu Janka Gola w 92. minucie.
legia.com: W bieżącym sezonie w decydujących momentach nie bałeś się podejmować trudnych decyzji. W finale rozgrywek o Puchar Polski oraz w Moskwie znakomicie zastępowałeś kontuzjowanych obrońców. Poza tym pierwsza bramka dla Legii na Łużnikach padła po twoim podaniu.
Ivica Vrdoljak: Staram się brać odpowiedzialność na siebie. Nie boję się walki na boisku i chcę dać drużynie wszystko, co tylko mogę. Gol Michała w Moskwie miał kluczowe znaczenie. Wiedzieliśmy, że kolejna bramka zapewni nam dogrywkę. Na szczęście udało się jej uniknąć.
legia.com: Czy po dwumeczu ze Spartakiem Legia stała się bardziej dojrzałą drużyną?
Ivica Vrdoljak: Zwycięstwo nad Rosjanami było wielkim krokiem do przodu, ale nadal zdarzają się nam słabe momenty. Przecież w rundzie jesiennej ponieśliśmy cztery porażki. Bolą przegrane ze Śląskiem, Polonią i remis z Cracovią, nie wspominając już o wpadce, jaką była strata trzech punktów z Podbeskidziem. Dzisiaj brakuje nam tych „oczek”. Niepowodzenia sprowadzają nas na ziemię i pokazują, nad czym musimy pracować.
legia.com: Z czego wzięła się słabsza końcówka rundy jesiennej?
Ivica Vrdoljak: Moim zdaniem kluczowe znaczenie miało zmęczenie. Dla niektórych piłkarzy spotkanie z Hapoelem było trzydziestym w tej rundzie. Inni w trakcie rozgrywek zmagali się z kontuzjami, ale w kluczowych momentach zaciskaliśmy zęby i walczyliśmy na całego. W końcówce zanotowaliśmy regres formy, ale jestem pewien, że nikt nie odpuszczał. Każdy chciał finiszować na pierwszym miejscu w Ekstraklasie. Niestety, nie udało się.
legia.com: Który mecz z 2011 roku był najlepszy?
Ivica Vrdoljak: Największą radość sprawiły mi wygrane w Bydgoszczy z Lechem oraz w Moskwie ze Spartakiem. Moim zdaniem najlepiej zagraliśmy z Rosjanami u siebie. W pierwszej połowie podopieczni trenera Karpina nie wiedzieli, co się dzieje. Remis był dla nas krzywdzącym rezultatem, ponieważ zasłużyliśmy na zwycięstwo.
legia.com: Rok 2012 zaczynacie od mocnego uderzenia.
Ivica Vrdoljak: Chcemy wygrać mecz o Superpuchar z Wisłą Kraków. Prestiżowo potraktujemy też rywalizację ze Sportingiem, ale najważniejsze będą spotkania z Górnikiem Zabrze i Śląskiem Wrocław. Ich rezultaty pokażą, o co Legia powalczy w rundzie wiosennej. Musimy zdobyć w nich sześć punktów. Jeżeli chcemy sięgnąć po mistrzostwo, to nie wolno nam stracić żadnego „oczka”.
P.S. Wywiad dzięki życzliwości legia.com

Brak komentarzy: