Ponad dwa i pół tysiąca kibiców Legii udało się do stolicy Portugalii będąc pełnymi nadzei na to, że ich ulubieńcy powtórzą historię z Moskwy i w meczu wyjazdowym wywalczą sobie awans do kolejnej rundy rozgrywek Ligi Europy. Maciej Skorża zdecydował się na wystawienie dokładnie takiej samej jedenastki, jak w spotkaniu rozgrywanym przy Łazienkowskiej.

"Gramy u siebie, hej Legio, gramy u siebie!" - przy nieustannym dopingu fanów legioniści rozpoczęli starcie z portugalskimi "Lwami" pełni determinacji i woli walki. Nasz zespół ruszył do odważnych ataków i już po dwóch minutach miał na koncie dwa rzuty rożne. Niestety żadne z dorodkowań Macieja Rybusa, który tym meczem, podobnie jak Marcin Komorowski, żegnał się z Legią, nie dotarło do celu.
Czternaście minut po rozpoczęciu spotkania Legia była bardzo bliska otworzenia wyniku meczu. Długie podanie z własnej połowy posłał jeden z legijnych defensorów, a gdy wszyscy spodziewali się interwencji lizbońskiej obrony, między dwóch zawodników "Lwów" wbiegł Danijel Ljuboja". Serb wykorzystał nieporozumienie graczy Sportingu i w sytuacji sam na sam starał się przelobować głową Ruiego Patricio, ale niestety piłka minimalnie minęła słupek bramki.

Kwadrans przed przerwą Sporting próbował zaczarować Legię. Portugalczycy długo konstruowali akcję, wymienili mnóstwo podań i stopniowo zbliżali się pod pole karne warszawskiej drużyny. Dzięki temu Daniel Carrico znalazł się w dobrej sytuacji do celnego dośrodkowania. Jego płaskie podanie zdołał jednak przeciąć Dusan Kuciak, który wyjaśnił sytuację.
Mimo że do końca pierwszej połowy wynik meczu nie uległ zmianie, legioniści mieli prawo czuć się pokrzywdzeni. Pięć minut przed ostatnim gwizdkiem arbitra Maciej Rybus ruszył lewą stroną boiska. Reprezentant Polski próbował dośrodować w pole karne, ale piłkę ręką zablokował Anderson Polga. Sędzia nakazał jednak grać dalej, więc do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis.

Druga część meczu rozpoczęła się bez zmian - zarówno w składach, jak i dominacji na trybunach. Legijni fani, którzy stanowili mniejszość z 20 144 kibiców zgromadzonych tego dnia na Estadio Jose Alvalade, byli wyraźnie głośniejsi. Taka sytacja była wyraźnie pomocna dla podopiecznych Macieja Skorży, którzy przejęli inicjatywę i zagrozili bramce Ruiego Patricio w akcjach Macieja Rybusa i Michała Żyro.
Kolejne minuty przyniosły mnóstwo przerw w grze. Kilku zawodników Sportingu Lizbona nie wytrzymało trudów spotkania i musiało opuścić boisko. W międzyczasie trener Maciej Skorża postanowił zwiększyć siłę rażenia i posłał na boisko Michała Kucharczyka oraz Rafała Wolskiego.

Trzynaście minut przed końcem spotkania legioniści przeprowadzili składną akcję, która o mały włos nie przyniosła rzutu karnego. Świetne podanie ze środka boiska posłał Janusz Gol. Adresat zagrania - Rafał Wolski - został powalony na boisko, ale mimo że podopieczni Macieja Skorży sygnalizowali faul w "szesnastce", sytuacja miała miejsce minimalnie przed polem karnym. Z rzutu wolnego uderzył Ivica Vrdoljak, lecz piłka pofrunęła nad poprzeczką.

Kiedy wydawało się, że Legia do ostatniej minuty będzie walczyła o wydarcie awansu Portugalczykom, gracze Ricardo Sa Pinto znacznie zbliżyli się do osiągnięcia celu. Piłkę ustawioną z lewej strony boiska z rzutu wolnego dośrodkował Matias Fernandez. Futbolówki nie sięgnął żaden z zawodników, a ta wpadła do siatki obok zdezorientowanego Dusana Kuciaka. Byliśmy więc świadkami niemal kopii gola straconego w Zabrzu.
Mimo że podopieczni Macieja Skorży starali się odwrócić losy spotkania, nie zdołali pokonać Ruiego Patricio. Oznaczało to, że piękna przygoda z Ligą Europejską dobiegła końca. Legia po wielu latach pokazałą się w Europie z doskonałej strony, zostawiając w pokonanym polu takie zespoły, jak Gaziantepspor, Spartak Moskwa czy Rapid Bukareszt. Warszawianie zostawili po sobie bardzo dobre wrażenie i nie mają się czego wstydzić. Legionistom pozostało więc skupienie się na rywalizacji w T-Mobile Ekstraklasie oraz Pucharze Polski.

Sporting Lizbona - Legia Warszawa 1:0 (0:0)
Bramka: Matias Fernandez 84'
Sporting Lizbona: 1. Rui Patricio - 2. Alberto Rodriguez (71' 93. Xandao), 3. Daniel Carrico, 4. Anderson Polga, 47. Joao Pereira - 48. Emiliano Insua, 8. Stijn Schaars, 10. Marat Izmaiłow (77' 25. Bruno Pereirinha), 14. Matias Fernandez, 18. Andre Carillo (70' 11. Diego Capel) - 9. Ricky van Wolfswinkel
Ławka rezerwowych: 12. Marcelo Boeck, 93. Xandao, 11. Diego Capel, 25. Bruno Pereirinha, 26. Andre Santos, 31. Renato Neto, 32. Sebastián Ribas
Trener: Ricardo Sa Pinto
Legia Warszawa: 12. Dusan Kuciak - 2. Artur Jędrzejczyk, 6. Michał Żewłakow, 17. Marcin Komorowski, 14. Jakub Wawrzyniak - 25. Jakub Rzeźniczak (69' 27. Rafał Wolski), 21. Ivica Vrdoljak, 5. Janusz Gol (87' 7. Michal Hubnik) - 33. Michał Żyro (59' 18. Michał Kucharczyk), 31. Maciej Rybus - 28. Danijel Ljuboja
Ławka rezerwowych: 84. Wojciech Skaba, 11. Tomasz Kiełbowicz, 15. Inaki Astiz, 27. Rafał Wolski, 38. Bartosz Żurek, 7. Michal Hubnik, 18. Michał Kucharczyk
Trener: Maciej Skorża
żółte kartki: Stijn Schaars, Joao Pereira, Daniel Carico, Diego Capel (Sporting) - Jakub Wawrzyniak, Maciej Rybus, Janusz Gol, Danijel Ljuboja, Ivica Vrdoljak, Artur Jędrzejczyk (Legia)
Awans: Kurwy z Portugalii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz